środa, 12 marca 2014

ROZDZIAŁ 4

Staliśmy chwilę wtuleni w siebie. Dopiero po jakimś czasie dotarło do mnie co ja robię. 'Odkleiłem się' od Marceli i zacząłem ją przepraszać
-Nic się nie stało - uśmiechnęła się promiennie - wiem, że tego potrzebowałeś i wiem, że to trudne dla ciebie. Jeśli chcesz to ci pomogę - zrobiłem wymuszony uśmiech i podziękowałem. Postanowiliśmy, że pójdziemy na kawę i wszystko jej opowiem. Tak tez zrobiliśmy. Siedzieliśmy dosyć długo, bo szczerze mówiąc nie chciałem wracać do hotelu. Ale jednak nadeszła ta godzina, w której muszę się przebrać i coś zjeść. Rozstaliśmy się z Marcelą w recepcji i każdy poszedł w swoją stronę. Wszedłem do mieszkania. Pierwsze co mi się rzuciło w oczy to do połowy pusta szafa. Starałem się nie zwracać na to uwagi. Sięgnąłem do torby po jakąś koszulkę i spodenki po czym poszedłem się odświeżyć pod zimny prysznic. Dobrze mi to zrobiło. Ubrałem się w naszykowane wcześniej rzeczy i zbiegłem na dół do restauracji na obiad. Zjadłem posiłek i dostałem smsa od Marceli, gdyż w kawiarence wymieniliśmy się numerami.

  Hej Bartek :) Bądź dzisiaj o 14 na plaży przy boiskach do siatki. Rozerwiesz się trochę :D

Pomyślałem, że to może być nawet dobry pomysł. Wyżyje się na piłce, zmęczę się trochę. Zawsze mi to pomagało, gdy miałem doła. Pięć po drugiej schodziłem już na plażę. W oddali widać było lazurową wodę, a na plaży parę boisk do siatkówki. Od razu spostrzegłem Marcelę, która podbiegła do mnie i zaprowadziła do towarzystwa
- O ! Jest i nasz siatkarz ! Siema - podszedł do mnie Karol i podał rękę. Wszyscy powtórzyli gest i zaproponowali wspólną grę. Razem była nas siódemka, więc co dwa serwy robiliśmy zmianę. Ja byłem w drużynie z Kornelią i Sławkiem a Marcela była z Karolem i Adrianem. Sebastian był na wymianę. Zaczęła się gra. Wszyscy się śmiali, żartowali, wygłupiali, a ja, choć na chwilę mogłem zapomnieć o wydarzeniach z rana. Byłem im bardzo wdzięczny, bo można powiedzieć, że uratowali mi życie. Nagle Karol wyskoczył
-A gdzie twoja księżniczka Bartku? - mnie zamurowało. Marcela odchrząknęła znacząco patrząc na mężczyznę wzrokiem seryjnego mordercy. Nie miałem pojęcia co powiedzieć.
-My... nie.... Nie jesteśmy już razem - wydukałem z wielką trudnością a wszystkich zatkało.
- Jezu, przepraszam. Nie wiedziałem. - spuścił głowę na dół a ja na swojej twarzy wymusiłem by kąciki moich ust powędrowały w górę. Zaproponowałem byśmy kontynuowali. Pograliśmy jeszcze chwilę a potem poszliśmy trochę odpocząć w wodzie. Po skończonej kąpieli i wylegiwaniu się na słońcu wszyscy poszliśmy do baru przy plaży na drinki. Śmialiśmy się, żartowaliśmy i dostałem zaproszenie na imprezę dziś o 20. Powiedziałem, że muszę się zastanowić i już iść. Zabrałem swoją koszulkę, ponieważ chciałem się znaleźć w hotelu. Chwila największej słabości przyszła teraz. Tłumiłem w sobie emocje przez cały dzień i dopiero pod wieczór to się ujawniło. Jak ja się cieszyłem, że nie okazałem się tak bardzo słaby przy Marceli, choć i tak wyszedłem na ostatniego kretyna. Jak to zwykle ja. Ale pewnie tak już musi być. Ja, siatkarz, bogaty, nigdy nie będę traktowany serio przez dziewczyny, bo zawsze będzie im zależało tylko i wyłącznie na mojej kasie. Będę musiał nauczyć się żyć samotnie. Ewentualnie kupię sobie psa, albo rybki, bo będzie mniej roboty. Zadzwoniłem do Marceli, że nie pójdę z nimi dziś na imprezę, może innym razem. Wykąpałem się, przebrałem i położyłem na łóżku. Czułem się strasznie nieswojo. Przez pół nocy myślałem o Natalii, dotychczas mojej ukochanej, przez którą zostałem wykorzystany i zraniony. Chyba nadal to do mnie nie docierało, ale chwila słabości  i moment kulminacyjny przyszedł gdzieś około godziny 3 nad ranem, kiedy to po moim policzku spłynęła jedna jedyna, słona, wielka łza. Ja-taki twardziel, poddaje się. Nie mogę w to uwierzyć. Muszę wziąć się w garść. Godzina 4 nad ranem. Wyszedłem na balkon by przez chwilę odetchnąć świeżym, morskim powietrzem. Zdecydowanie szum fal działa uspokajająco. Opierałem się o barierkę, patrząc w dół i myśląc o Natalii. Co robi? Z kim? Zdecydowanie ją kocham i nie wyobrażam sobie życia bez niej. A jednak... Muszę sobie wyobrazić. Ba! Muszę żyć bez niej. Bo nawet jeśli przyszłaby do mnie. Teraz, zaraz, ze łzami w oczach i błagała o wybaczenie, to nie wiem, czy bym jej wybaczył. Jest miłością mojego życia, ale zdrada? To lekka przesada. Zacząłem zastanawiać się, czego tak naprawdę chcę od życia. Myśląc kolejną godzinę, doszedłem do wniosku, że na razie skupie się na karierze. Wrócę do Maceraty, rozegram jeszcze dwa spotkania a potem to już tylko na zgrupowanie do Spały i tak minie mi pół roku życia, które mam nadzieję, sobie poukładam. Najważniejsze, że mam rodzinę, która nigdy mnie nie zostawi i nowych, wakacyjnych, przyjaciół. Mam nadzieję, że nasz kontakt nie urwie się po wakacjach. Z racji tego, że zostało mi już tylko parę dni  wakacji muszę je wykorzystać i bez względu na wszystko nie przejmować się Natalią i dobrze się bawić. Koło godziny 6 wreszcie się położyłem i zasnąłem na dłużej. Po paru godzinach obudził mnie zaduch, który był w pokoju i wibrujący telefon. Przetarłem twarz dłońmi i spojrzałem na wyświetlacz. Dzwoniła Marcela. Szybko zerwałem się z łóżka na równe nogi i nacisnąłem zieloną słuchawkę
-Hej śpisz? - zapytała takim pogodnym głosem jakiego chyba nigdy dotąd nie słyszałem
-Nieee.. właśnie wstawałem - wychrypiałem i poczułem bardzo duże pragnienie. Podszedłem to stolika, na którym stała butelka z wodą, podniosłem ją i wziąłem kilka dużych łyków słuchając dziewczyny.
-Jest wpół do pierwszej - słysząc to zakrztusiłem się. Czułem, że uśmiecha się do telefonu
- Naprawdę? Nie miałem pojęcia, że tyle spałem. - od razu poprawił mi się humor. Jej głos był taki... taki.. kojący. Usiadłem na łóżku.
- Masz jakieś konkretne plany na dziś? - uniosłem jedną brew
- Poczekaj. Mam napięty grafik i muszę sprawdzić w notesie - usłyszałem tylko śmiech.
- Ojej, przepraszam. Mógłby pan poświęcić mi i moim znajomym minutkę, ponieważ chcemy wynająć jacht i popłynąć sobie gdzieś razem? - teraz to ja się zacząłem śmiać
- Ehhh... no pomyślę. Myślę, że uda mi się gdzieś was wcisnąć. Ale tak na poważnie, dobrze wiesz, że nie mam co robić, więc chętnie się z wami wybiorę.
- Super ! To ogarnij się śpiochu i bądź o piętnastej przy basenie hotelowym. Myślę, że tyle czasu ci wystarczy? - ta dziewczyna jest przecudowna. Gdyby nie ona to pewnie leżałbym ciągle w pokoju i użalał się nad sobą. A ona? Wyciąga mnie wszędzie gdzie tylko może by mi pomóc. Najlepsza przyjaciółka na świecie !
- Postaram się wyrobić. <śmiech> Pewnie, że będę!
- To do zobaczenia - pożegnaliśmy się a ja od razu zabrałem najpotrzebniejsze rzeczy i pokierowałem się w stronę łazienki. Najpierw wziąłem szybki, zimny prysznic, potem ogoliłem się i ubrałem. Pomyślałem, że powinienem coś zjeść bo Marcela będzie zła jak dowie się, że mam pusty żołądek dlatego przeczesałem wilgotne jeszcze włosy palcami i zszedłem na dół na obiad uprzednio perfumując się. Zjadłem posiłek ze smakiem i z zapalczywością, gdyż od wczoraj nic nie jadłem. Około godziny piętnastej wyszedłem przed hotel i pokierowałem się w stronę ogrodu, w którym był basen. Tam czekali na mnie wszyscy faceci, oprócz dziewczyn. Przywitaliśmy się, a oni wytłumaczyli mi, że Marcela z Kornelią potrzebują więcej czasu. Wszyscy zaczęliśmy się śmiać co przerwały nam panie pytającymi spojrzeniami.Przelecieliśmy wzrokiem po sobie i teraz całą paczką wybuchnęliśmy śmiechem. Dziewczyny wzięły aparat i zakomunikowały, że dziś będziemy musieli porobić sobie dużo zdjęć bo chcą zrobić album z wakacji. Podczas drogi do miejsca, gdzie mieliśmy wynająć jacht szliśmy dwójkami, ponieważ chodnik był pełen ludzi. Złapałem Marcelę za rękę i odciągnąłem od Kornelii.
- I kto tu miał się nie wyrobić - uśmiechnąłem się a ona odwróciła wzrok. Wyglądała prześlicznie. Miała krótką,turkusową, prześwitującą sukienkę, pod spodem czarne bikini, a na nogach czarne japonki. Wsłosy spięła w kok a jej brązowe oczy zasłoniły ciemne aviatory.
- No wiesz, ja jestem kobietą - popatrzyła na mnie
- Nie śmiałbym wątpić - dostałem po żebrach żałując, ze to powiedziałem. Parę metrów później schodziliśmy już na plażę. Adrian wszedł do małego domku, a po chwili wyszedł wymachując kluczykami.


____________________

I jest czwóreczka.
Przepraszam, ze z takim poślizgiem, ale to nie zależało ode mnie. Postałam się dodawać rozdziały w terminie, a jeśli to się nie uda to na 100% mogę przysiąc, że rozdziały będą dodawane w najdłuższych odległościach co dwa tygodnie.
Jak na razie myślę, że jest dobrze. A wy co sądzicie? :D
Piszcie swoje opinię w komentarzach i zachęcajce innych do komentowania i czytanie, bo coś tych waszych opinii jest znikoma ilość :)
Ciągle przypominam o zakładkach ^^
Pozdrawiam serdecznie :**

PS. WIELKI POWRÓT IGŁĄ SZYTE !!! <3

wtorek, 4 marca 2014

ROZDZIAŁ 3

Po zjedzonym posiłku postanowiliśmy iść na plaże. Ja podłapałem trochę witaminy D i razem z Natką popływaliśmy. Później udaliśmy się na obiad, a po posileniu się pysznymi daniami skorzystaliśmy z pięknej pogody i deptaku. I tak minęło nam parę dni wakacji. Wieczorami chodziliśmy na dosyć zakrapiane imprezy, lecz ja dostrzegłem przez te kilka dób, że Natalia znika co jakiś czas. Postanowiłem to zostawić i pomyślałem, że chodzi na zakupy czy coś. Przecież nie będę jej śledził. Od jedynego i zarazem ostatniego spotkania z Marcelą już się z nią nie widziałem, tak, żeby pogadać. Widywałem ją czasem w towarzystwie chłopaków i koleżanki, ale ona nie zwracała na mnie uwagi. Przynajmniej nie chciała. Nie wiedziałem zbytnio o co jej chodzi, ale domyślałem się, że może chodzić o moją rozmowę z Natką przy niej. Było mi trochę przykro i chciałem jakoś to naprawić, przeprosić ją, bo serio polubiłem Marcelę, mimo naszego tylko jednego spotkania. Którejś nocy naszego pobytu obudziłem się z powodu silnego pragnienia. Otworzyłem oczy i przekręciłem się na bok w stronę Natki, gdyż spałem na plecach, lecz jej nie było. Pomyślałem, że pewnie poszła do ubikacji. Wstałem i udałem się w kierunku stolika, na którym stała butelka z wodą, lecz zauważyłem, że w łazience się nie świeci ani nikogo w niej nie ma. Zaniepokoiłem się. Wyszedłem na balkon i zacząłem się rozglądać. Nikogo nie było. Złapałem szybko za telefon i próbowałem zadzwonić do ukochanej, lecz bezskutecznie bo zostawiła telefon w pokoju. Zaczekam. Usiałem na łóżku przy okazji ściskając telefon w ręce który wskazywał godzinę 4.12.
Czekałem, czekałem chyba z dwie godziny, aż Natalia cicho weszła do pokoju, myśląc, że śpię. Zastała mnie siedzącego w fotelu, z telefonem w ręku, podkrążonymi oczami od braku snu i pytającym spojrzeniem kierującym w jej stronę.
- Gdzie byłaś? - wydukałem z wielką trudnością, gdyż byłem wściekły. Od środka mnie rozrywało, a na zewnątrz? Oaza spokoju.
-  Bartek? Czemu ty nie śpisz? Ale.. - zaczęła tłumaczyć się blondynka
- Powiedz prawdę - wzrok przeniosłem na telefon, którzy trzymałem w rękach
- Dobrze, ja.... ja.... ja cię zdradziłam - nie mogłem uwierzyć, pozostawałem dalej w bezruchu i czekałem na dalsze wyjaśnienia kobiety. Była bardzo spięta i ściskała w ręce torebkę. Po paru chwilach rozluźniła się i zaczęła mówić - wiesz, ciesze się, że to zrobiłam. - kontynuowała - tak naprawdę, to nigdy cię nie kochałam. Dla mnie liczyła się tylko twoja kasa i to, że jesteś sławny. Dawno miałam cię zostawić, ale jakoś teraz nadarzyła się okazja i mogę ci wszystko szczerze powiedzieć.Już dosyć nakłamałam.. A ty byłeś taki naiwny- Siedziałem ciągle bez ruchu wpatrując się w czarny ekran smartfona. Natalia zaczęła pakować swoje rzeczy i po paru minutach wyszła z naszego lokum głośno trzaskając drzwiami. Ja nie wiedziałem co o tym myśleć, nie miałem pojęcia co się dzieje. To uderzyło we mnie z taką siłą, że po prostu się załamałem. Schowałem twarz w dłonie i tak przesiedziałem chyba z dwie godziny. Intensywnie rozmyślałem nad zdarzeniem, które miało miejsce w hotelu. Jak na razie to stwierdziłem fakty. Zostałem zraniony, cholernie zraniony, perfidnie wykorzystany, a co najgorsze to zostałem sam w miejscu gdzie dotychczas byłem z Natalią... Postanowiłem się ogarnąć i jakoś odreagować. Ubrałem się, zabrałem słuchawki i poszedłem biegać. W uszach, pomimo głośnej muzyki, ciągle dudniały mi słowa Natalii. Jak ja mogłem dać się tak oszukać !? Sam w to nie wierzyłem.. Chyba jeszcze to do mnie nie docierało. Biegłem i biegłem bez końca, ale jednak to mnie uspokoiło. Usiadłem na murku i tempo wpatrywałem się w ludzi, którzy przechodzili chodnikiem. I wtedy zobaczyłem ją. Szła w towarzystwie przystojnego, wysokiego, opalonego mężczyzny. Szli razem, przytuleni, on obejmował ją w talii. Była taka uśmiechnięta, taka szczęśliwa, zupełnie jak przed paroma miesiącami ze mną.. Biedny ten facet. Jeszcze nie wie, jakie cierpienia go czeka. A ja myślałem, że Natalia ma serce, a ona ledwie co wyszła od nas z pokoju już poleciała do swojego kochasia ciągnąć od niego kasę. Przeniosłem wzrok na ziemię, wyciągnąłem słuchawki z uszu i oparłem łokcie o kolana. Siedziałem tak dłuższą chwilkę, aż moim oczom ukazała się para air maxów i dwie zgrabne, szczupłe nogi. Podniosłem głowę i zobaczyłem przymrużone oczy od słońca i szeroko uśmiechającą się buźkę z szeregiem białych zębów na wierzchu. Na początku nie wiedziałem kto to jest, ale po przyglądnięciu się, poznałem znajomą dziewczynę
- Cześć - wyciągnęła rękę w moją stronę Marcela. Ja się nie odezwałem ani słowem tylko spuściłem wzrok znowu na ziemię. Ona usiadła obok mnie - Co się stało? Mogę jakoś pomóc?
- Tu już się nie da pomóc... - powiedziałem chrypliwym głosem
- Ale opowiedz dokładniej, proszę. A tak w ogóle to przepraszam, że tak od ciebie uciekałam, ale widziałam, że moja obecność przeszkadza twojej dziewczynie.- Nie wytrzymałem. Zacisnąłem mocno szczękę, co dziewczyna zauważyła.
- Przepraszam... Nie wiedziałam... To może ja już pójdę - wstała a ja złapałem ją za rękę w między czase wstając, przyciągnąłem ją do siebie i mono przytuliłem...


____________________

No i proszę 3 :D
Tak, tak, wiem. Miał być wczoraj, ale wczoraj była dyskoteka no i jakoś tak wyszło, że nie dodałam :D
Komentujcie i przypominam o zakładkach :D
całuski przesyłam :*

PS. Jak myślicie? Co się dalej wydarzy?