poniedziałek, 24 lutego 2014

ROZDZIAŁ 2

Zagapiłem się na nieznajomą i nie zauważyłem jak przeciwnik zaatakował, a ja dostałem piłką w twarz. Na chwilę straciłem wizję, ale gdy już ją odzyskałem strzeliłem buraka. Wszyscy się ze mnie śmiali. Spostrzegłem, że dziewczyna to zauważyła i również się zaśmiała. No przecież teraz będzie mnie miała za kompletnego idiotę. Podszedł to mnie mężczyzna, który wcześniej, przed kawiarnią ją obejmował
-Wszystko ok, stary? - poklepał mnie po ramieniu
- Tak, tak - widocznie nie poznali mnie i nie wiedzą, że jestem siatkarzem. No wreszcie chwila wolności.
- Uważaj i następnym razem patrz na piłkę, bo nam tu jeszcze sobie krzywdę zrobisz - zaśmialiśmy się wszyscy i kontynuowaliśmy grę. Co chwilkę spoglądałem na dziewczynę i widziałem, że ona również to robi. W międzyczasie odpowiedziałem towarzyszom, ze jestem siatkarzem i gram w Lube. Ich reakcja była genialna. Zaczęli mnie przepraszać, że nie wiedzieli, że nie poznali. Miałem niezły ubaw. Gdzieś około godziny 14 poszedłem z Natalką na obiad a później nad hotelowy basen. Ja troszkę popływałem, a moja dziewczyna się nadal opalała. I tak spędziliśmy miło popołudnie drugiego dnia naszego pobytu na Ibizie. Wieczór zapowiadał się obiecująco. Przyszykowaliśmy się i wyszliśmy do klubu. Oczywiście nie odbyło się bez drinków i tańców do późna. Po imprezie spokojnie wróciliśmy do hotelu, umyliśmy się i poszliśmy spać. Rano obudziłem się gdzieś około 7, więc postanowiłem pobiegać. Wstałem cicho, żeby nie obudzić Natki, włożyłem spodenki, zabrałem smartfona, słuchawki, napisałem kartkę mojej ukochanej na wszelki wypadek, gdyby obudziła się przed moim powrotem i wyszedłem. Nie przestawałem myśleć o tej dziewczynie i o tym, że wyszedłem na totalnego kretyna. Włożyłem słuchawki do uszu, zszedłem na plażę i zacząłem biec. Po jakimś kilometrze zauważyłem piękną nieznajomą, która również biegała. Postanowiłem zagadać. Podbiegłem do niej i zwątpiłem. Przecież ja mam dziewczynę! Ehh Bartek ty debilu. Złapałem nieznajomą za ramię a ona wzdrygnęła się i szybko odwróciła
- Pojebało cię ! - stanęła jak wryta po tych słowach i uniosła głowę do góry, żeby popatrzeć na moją twarz.
- Przepraszam, nie chciałem Cię przestraszyć - zacząłem się tłumaczyć
- Ale ci się nie udało ! - kurna, znowu zawaliłem, ale postanowiłem ciągnąć dalej
- Bartek jestem - szeroko się uśmiechnąłem i wyciągnąłem dłoń w stronę dziewczyny, która zlustrowała mnie wzrokiem
- Marcela jestem - Marcela ! Jakie piękne imię! Tak więc, Marcela odwróciła się tylko i pobiegła dalej. Postanowiłem z nią pogadać. Podbiegłem znowu
- Możemy pogadać? - zapytałem nieśmiało a ona wyrwała słuchawki z uszu, odwróciła się i popatrzyła na mnie wzrokiem zabójcy. Przestraszyłem się troszkę, no ale cóż :D
- O czym ty chcesz ze mną rozmawiać? Nie znam cię, ty mnie też, słyszałam tylko, że grasz w siatkówkę. Nic poza tym, a jeśli myślisz, że zbajerujesz mnie i polecę na twoją kasę to się grubo mylisz, ja nie jestem taka jak te inne laski, które czekają tylko - zatkało mnie, nie wiedziałem co powiedzieć. Marcela założyła słuchawki na uszy i pobiegła dalej. Powtórnie ją dogoniłem.
- Nie, to nie tak jak myślisz. Po prostu urzekłaś mnie swoim zachowaniem i uśmiechem. - puściłem jej oczko i uśmiechnąłem się szeroko, a ona znów popatrzyła na mnie jakby chciała mnie zamordować.
- I dobrze, i spadaj - odwróciła się a ja złapałem ją za rękę i odwróciłem do siebie
- Czemu jesteś dla mnie taka niemiła? Chciałbym cię poznać, ponieważ wydajesz się bardzo ciekawą osobowością. A poza tym to ja mam dziewczynę i w dodatku ją kocham. - uniosłem głowę do góry w znaku zwycięstwa
-Taaa, tak ją kochasz, że od 2 dni gapisz się na mnie bez przerwy a teraz zaczepiasz podczas gdy ja spokojnie biegam. - teraz to zrobiło mi się głupio, ale poczułem się dziwnie, dziwnie, bo nigdy nie czułem się tak przy Natalii. Czułem się tak swobodnie, tak lekko, tak inaczej...
- Ale ty jesteś - dźgnąłem ją a ona wreszcie pokazała swoje śliczne ząbki. Uwielbiam ten uśmiech, ale czemu? Nie znam jej przecież -Może pójdziemy na kawę i pogadamy? -spojrzałem na nią zachęcająco a ona tylko przewróciła oczami i się zgodziła. Byłem w siódmym niebie. Zawędrowaliśmy do kawiarenki przed, którą wczoraj widziałem Marcelę ze swoimi znajomymi. Zamówiliśmy kawy i zaczęliśmy rozmawiać. Dziewczyna opowiedziała mi co nieco o sobie, o swoim życiu, lecz cały czas trzymała mnie na dystans. Wyznaczyła wyraźną granicę, której nie mogłem przekroczyć. Tak więc Marcela pochodzi z bardzo bogatej rodziny. Zawsze była nieszczęśliwa, ponieważ rodzice ciągle dyktowali jej co ma robić, dlatego po liceum poszła na studia dziennikarskie, chociaż rodzice chcieli, by skończyła medycynę. Od zawsze ciągnęło ją do pisania, zawsze była ciekawska i tak też teraz opija zakończenie studiów ze znajomymi. Jej przyjaciółka to Kornelia, ale znajomi mówią na nią Nela, mężczyźni, którzy ze mną grali w siatkę to Sławek i Karol, który ją obejmował, a pozostała dwójka to Sebastian i Adrian. Bardzo się ucieszyłem, gdy zaczęła mi to wszystko opowiadać, bo wiedziałem, że się otworzyła przede mną. Teraz wiem, że Marcela to straszna gaduła :D
Gdy skończyła opowiadać o sobie, ja przejąłem pałeczkę i zacząłem opowiadać o sobie. Słuchała i patrzyła na mnie z ogromnym zrozumieniem. Po tym jak skończyłem swój życiowy monolog zamówiliśmy sobie po ciachu, niestety, z tej wspaniałej atmosfery wyrwał mnie telefon. Dzwoniła Natalia. Zaczęła krzyczeć do słuchawki "Gdzie jesteś? Dawno powinieneś już być? Ja się tu martwię?". Normalnie jakbym miał 7 lat. Zrobiło mi się głupio. Marcela słysząc to wszystko wstała i niespostrzeżenie odeszła od stolika i pobiegła dalej. Gdy to zauważyłem znikała już za drzwiami kawiarenki. Pomyślałem, że przeproszę ją następnym razem bo jak na obecną chwilę muszę być za sekundę w hotelu, bo Natka jest mega wkurzona. Tak też zapłaciłem kelnerowi i pobiegłem pod Ibiza Gran Hotel by jak najszybciej znaleźć się obok ukochanej. Biegłem, z nadzieją, że gdzieś złapię Marcelę i wytłumaczę jej wszystko, ale ona gdzieś się rozpłynęła.Wszedłem jak najszybciej do hotelowego pokoju i zobaczyłem wściekłą Natalię.
-Gdzieś ty tyle czasu był?! - odezwała się nawet na mnie nie zerkając, ale ja nie mogę powiedzieć jej prawdy bo przecież by mnie ze skóry obdarła
-Biegałem - odpowiedziałem stanowczo i dumnie
-Tak długo?
-No straciłem rachubę czasu a na zewnątrz jest tak przyjemnie ciepło - podszedłem do niej i ją przytuliłem a ona popatrzyła na mnie
- Mogłeś zadzwonić - ja przytuliłem ją jeszcze mocniej
- Obiecuję, że się to nigdy więcej nie powtórzy. A teraz chodźmy coś zjeść - Natka uśmiechnęła się i oboje zeszliśmy na dół na późne śniadanie...

___________________

I jest drugi rozdział :D
Myślę, że Was nie zanudzam :)
Miłego czytania i pozdrawiam oraz przypominam o zakładkach :D

6 komentarzy:

  1. No nieladnie Bartosz, nieladnie.
    Marcela ciekawą jest osoba! Bardzo intryguje mnie ta postac.
    Natalia zachowuje sir jak rozpieszczone dziewuszysko.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie o to mi chodziło :D
      Żeby wszystko było jasne i zrozumiałe :D

      Usuń
  2. Marcela? Fajnie ;D mam tylko nadzieję, że nie obraziła się.na Kurka..

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajnie, że Marcela się pojawiła może coś zmieni w życiu Bartka i ta rozpieszczona Natalia zrozumie że nie nadaje się na dziewczynę Bartosza. Pozdrawiam i zapraszam na 18 http://siatkowkamoimzycieem.blogspot.com/2014/03/rozdzia-18.html

    OdpowiedzUsuń